Banki zarobiły krocie na kredytach hipotecznych denominowanych frankiem szwajcarskim kosztem polskiej gospodarki, kosztem polaków, którzy muszą oddać dużo więcej niż warte są ich nieruchomości.
Banki w cwany sposób przerzuciły ryzyko na klienta, ale w nadchodzącym scenariuszu wydarzeń, kiedy klient będzie musiał z bólem serca oddać swoją nieruchomość, banki nie zrealizują zysków, lecz sprzedając finansowane nieruchomości będą pod kreską lub blisko zera!
Jeszcze dzisiaj windują swoje bilanse, ale są one mocno przesadzone i zrobione pod akcjonariuszy.
Kryzys dopiero nadchodzi.
Znajdujemy się na pograniczu globalnej przemiany. Wszystko czego potrzebujemy, to odpowiedni kryzys, a narody zaakceptują Nowy Światowy Porządek.
Dawid Rockefeller.
Tani pieniądz zaczyna znikać z rynku. Podniesienie stóp procentowych spowoduje tąpnięcie na rynku kontraktów terminowych (dużo większy niż rynek walutowy forex) w których właśnie banki mają lwią część udziałów.
Będziemy świadkami spektakularnych bankructw, bardziej gwałtownych i na większą skalę.
Tutaj zapiszesz się na newsletter OPTYMALNIE W BIZNESIE I DOMU
Idąc z przemyśleniami dalej - waluta rezerwowa świata dolar amerykański moim zdaniem ma się bardzo źle. Luzowanie ilościowe (dodrukowywanie miliardów dolarów miesięcznie) się zmniejsza. Pieniądze, które od czasu głośnego kryzysu w sektorze bankowym do tej pory zostały dodrukowane nie mają pokrycia w wartości towarów i usług, więc tylko kwestią czasu jest spadek wartości rezerwowej waluty świata, a to może pociągnąć za sobą również co najmniej kilka innych walut.
Co się stanie jak pieniądze zaczną tracić wartość? Czy można się przed tym zabezpieczyć?
Kryzys o którym piszę może się objawić poprzez hiperinflację. Poznasz go dzięki temu, że chleb który kupujesz dzisiaj kosztuje 5 PLN a jutro już 5,10 PLN. Za 3 dni już 5,40 PLN a zanim dostaniesz kolejną pensję może to być nawet 10 PLN.
Już powstają waluty mniej podatne na kryzys niż papierkowe banknoty:
- Waluty elektroniczne (na przykład Bitcoin) dzięki którym możesz płacić już w wielu miejscach za normalne towary i usługi. Bitcoiny kupujesz je za banknoty lub zarabiasz je zgadzając się na przyjęcie płatności w Bitcoin ;
- Konta kruszcowe (na przykład poprzez Auvestę) za pomocą których zapłacisz za towar lub usługę i nie straszna Ci będzie hiperinflacja lub dewaluacja, ponieważ swoje bieżące środki również możesz trzymać w postaci kruszcu. Jeszcze dzisiaj to rozwiązanie jest obarczone dużymi opłatami, ale warto już wdrażać się w mechanizmy rynku srebra i złota.
- Fizyczne srebro - to sposób, który osobiście preferuję. W momencie nastania kryzysu, kiedy podczas hiperinflacji banknoty staja się bezwartościowe, nikt nie chce być w ich posiadaniu.
Ludzie się pozbywają banknotów na korzyść jakiegokolwiek towaru. Wtedy do akcji wkracza srebro i złoto, ponieważ od zawsze w takim momencie w historii były parytetem pieniądza (właściwie to jedyny wartościowy pieniądz, ponieważ banknoty są tylko prawnym zalegalizowanym środkiem płatniczym w postaci papierków). W takiej chwili kruszce rosły o setki procent w górę. Znane są nawet przypadki zakupu całych dzielnic nieruchomości komercyjnych w dużych miastach (np: Berlin) za 15 kilogramów srebra.
Srebro i złoto możesz kupować w sztabach 1 kilogramowych lub mniejszych np: jednouncyjnych monetach (31,1 gr). Kupuj ze względu na cel jaki Ci przyświeca. Jeżeli wartość srebra idzie w górę 100 razy to jak myślisz łatwiej będzie Ci sprzedaż 1 kilogramową sztabkę srebra za 102.000,00 PLN czy 1 uncyjną monetę o próbie 999,9 za 3.200,00 PLN?
Co raz częściej słyszę że znajomi zakładają konta i płacą między sobą srebrem lub złotem. Małe firmy również (działalności gospodarcze).
Pierwsze markety planują przygotowania do przyjmowania płatności w kruszcach. Czy to dobrze?
Sebastian Drozd | www.drozd.biz
04.08.2014| Mały ZUS i Podatki na Facebooku | Optymalnie w Biznesie i Domu na Facebooku
Srebro jest bardziej ryzykownym aktywem, rok 2008 pokazał jak bardzo. Jak mnie pamięć nie myli 9 USD 🙁 I jeszcze ten Vat 🙁
Dziękuję za komentarz Jacku,
jeżeli inwestujemy w srebro aby sprzedać je z zyskiem na fali wzrostów to z pewnością masz rację. Nastawiam się na sytuację w której będę mógł płacić srebrem, kupić za to kilka nieruchomości.
WYPŁYNĄĆ na fali spadków na czymś co w długofalowym rozumieniu daje zabezpieczenie na niestabilne czasy.
Inwestuję nie patrząc na spadki czy wzrosty, ponieważ zgromadzenie regularnie zapasów kruszcu daje gwarancję, że zapłacę tyle samo za chleb (lub mniej), a banki nie zabiorą kredytowanych nieruchomości (alternatywny pieniądz). Mam nadzieję, że rozumiesz mnie, ze nie traktuję srebra jak coś co można jutro sprzedać z nawet 100% zyskiem. Raczej jest dla mnie sposobem na stabilność i spokojny sen o jutrze.
Szwajcarski bank centralny ogłosił ( 19 czerwca 2014), że dotychczasowa polityka pieniężna prowadzona od niemal trzech lat jest odpowiednia i będzie kontynuowana pomimo radykalnych zmian wprowadzonych w eurolandzie przez EBC. Oznacza to, że 3-miesięczny LIBOR pozostawiono bez zmian w zakresie 0.00-0.25%, a usztywnienie franka do euro na poziomie 1.20.
Ps. Idę spać spokojnie 🙂
Cieszę się z decyzji szwajcarskiego banku centralnego, bo to potwierdza moje przypuszczenia. Dzięki temu banki zbankrutują kilka miesięcy później. Ale nic w przyrodzie nie ginie. Skoro pieniądz nie ma pokrycia w towarze, to nie ma możliwości aby nie nastało to o czym piszę.
Przykład Japonii, wartość obligacji skarbowych wyemitowanych przez rząd japoński ostatnio oszacowano na 1000 biliardów (1015) jenów, co przeliczając na złotówki daje około 34 biliardy PLN. Stanowi to ponad 200% rocznego Produktu Krajowego Brutto Japonii. Kwota wydaje się być olbrzymia, wręcz porażająca. A jednak Japonia nie jest w stanie upadłości, chociaż niemało ludzi obawia się niewypłacalności. Oni to głośno ostrzegają, że Japonię może czekać zapaść finansowa. Poprzedni rząd podzielał ten pogląd, dlatego zaplanował i uprawomocnił wzrost podatku konsumpcyjnego.
A tymczasem… władzę objął premier Shinzo Abe, który na podstawie analiz ekonomicznych sformułował i wdraża strategię łagodzenia polityki pieniężnej Abenomics. Bank Centralny Japonii ustalił plan inflacyjny na poziomie 2% i zapowiedział uruchomienie akcji skupowania obligacji rządowych do momentu osiągnięcia założonego celu. Warto zwrócić uwagę, że plan nie zakłada wrzucenia na rynek określonej kwoty pieniędzy, natomiast ich ilość zależna jest od wpływu, jaki te pieniądze wywołają na gospodarkę.
Skąd Bank Centralny ma wziąć pieniądze? Oczywiście drukuje banknoty. Wtedy zawsze odzywają się krzyki ludzi bojących się rosnącej inflacji. Jednakże nie zapominajmy, że właśnie celem, i rządu, i banku jest osiągnięcie rocznej inflacji na umiarkowanym poziomie 2%. Więc jaki sens ma ta krytyka?
Zawsze gdy wzrasta podaż (ilość) pieniądza na rynku, to spada jego wartość. W związku z tym zaobserwowano tendencję osłabienia japońskiej waluty. Natomiast problemem jest fakt, że pomimo zwiększenia się ilości pieniędzy w bankach komercyjnych i niskiego poziomu odsetek, przedsiębiorstwa wcale nie chcą pożyczać pieniędzy i inwestować. Innymi słowy w bankach dostępna jest duża ilość taniego pieniądza, ale nikt nie chce go pożyczać. Dlaczego? Dlatego, że inwestycje są obecnie nieopłacalne. Obserwuję analogię do sytuacji w Polsce – rekordowe już obniżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej wcale nie przynoszą ożywienia gospodarczego. Zaklinanie rzeczywistości i uśmiechy do mocodawców w Brukseli nie pomogą, jeśli nie pomoże się rodzimym przedsiębiorcom.
Nasze oszczędności zdeponowane w bankach są dla nas aktywami (naszym majątkiem finansowym). Jednakże z punktu widzenia banku, to są pasywa, tak jak dług. Nagłe zmniejszenie się ilości dla banków oznaczałoby zwiększanie się tego długu, zobowiązań finansowych wobec osób, które powierzyły bankowi oszczędności. Dlatego dla banków kredytobiorcy są niezbędni jak powietrze.
A co gdy w kraju nie ma dostatecznej liczby podmiotów zainteresowanych wzięciem kredytu? Wtedy banki prywatne inwestują w fundusze, udzielają pożyczek zagranicznych, np. kupują obligacje bądź papiery wartościowe. Wskutek takiej działalności banków krajowe fundusze wypływają za granicę (capital flight). Jeżeli nikt nie pożycza oszczędności ludzi i nie inwestuje ich w tym samym kraju, to gospodarka narodowa nie rozwija się. Innymi słowy, do wzrostu gospodarczego niezbędne jest wykorzystanie zdeponowanych pieniędzy tu na miejscu, w danym państwie.
A co w kraju borykającym się z deflacją, którego gospodarka zwolniła, tak jak w Japonii? Kto jest w stanie wygenerować impuls inwestycyjny? Przedsiębiorstwa zagrożone bankructwem czy indywidualni konsumenci obawiający się bezrobocia, a może zjawi się „dobry wujek” z zagranicy? W takiej sytuacji ekonomicznej istnieje tylko jeden ośrodek będący w stanie pobudzić gospodarkę narodową – to rząd. Potrzebna jest długoterminowa strategia inwestycji publicznych, które zachęcą krajowych przedsiębiorców do rozwijania własnego biznesu i zapewnia im zbyt. Taką właśnie operację prowadzi obecnie japoński rząd emitując kolejne serie obligacji. To co czeka teraz Japonię to publiczne inwestycje na dużą skalę.
Często w tym momencie zwolennicy polityki neoliberalnej straszą, że inwestycje publiczne to marnotrawstwo pieniędzy podatników. Inwestycje publiczne same w sobie nie są marnotrawstwem. Nieskuteczne, źle zorganizowane, nieprzemyślane inwestycje publiczne są marnotrawstwem. Taka jest prawda.
Zgadzam się z Pana opinią Banki muszą coś robić z pieniędzmi. Między innymi od tego zależy wzrost gospodarczy i nawet nie znamy połowy instrumentów w jakie inwestowane są pieniądze klientów od najbardziej bezpiecznych do wielce ryzykownych.
Polityka finansowa względem poszczególnych walut (czyli w skali makro) nie zagwarantuje, że dolar nie upadnie i przy okazji kilka innych walut świata. Japonia jest jednym z niewielu przykładów z tej drugiej i niestety nielicznej rzeszy krajów podchodzących praktycznie do tematu.
Jak Pan myśli, w co Pana zdaniem klient powinien dzisiaj zainwestować pieniądze nie w celu spekulacji, bo klient nie zawsze ma czas i ochotę znać się na inwestycjach (bo w końcu sam ponosi ryzyko swoich decyzji). Pytam o inwestycje które pozwolą mu z gwarancją za 20 lat spojrzeć spokojnie w przyszłość.
Gro klientów których znam nie chce zarobić dzisiaj dużo i szybko ponosząc ryzyko, chcą raczej zachować swój majątek, ponieważ zdają sobie sprawę, że pieniędzy na rynku jest za dużo.
Dlatego ja preferuję monety srebrne, bo chociaż srebro spadło monety stały w miejscu. I nowa waluta nazywa się dibacoin (DBC)Zobaczymy czy postępuje słusznie.
Jestem przekonany, że tak.
Każda forma zabezpieczenia alternatywnego nie opartego na tradycyjnych papierkach (banknotach) ma ogromny potencjał.